Szybka zupka, szybki wpis. Ostatnio miałam okazję spróbować kremu z marchwi w jednym z olsztyńskich lokali, zasmakował mi, choć w zestawieniu z kremem z żółtej papryki pozostawał daleko w tyle. Co więc sprawiło, że przygotowałam dziś krem z marchwi? Ano nadmiar tego warzywa. Zaszalałam ostatnio i kupiłam większy worek, żeby wycisnąć z niej sok ale okazał się za duży. Nie było innego wyjścia jak zrobić krem. Zwłaszcza, wszystkie składniki były w domu. Krem wyszedł dobry, zjadł go nawet Nastolat, który kremów nie jada bo go w ząbki kują... Mało tego, uznał że jest lepszy niż w lokalu (w lokalach to on spróbuje wszystkiego - jak chyba większość dzieci i nastolatków). Ludziątko wtrząchnął swoją porcję - ten to zjada wszystko, mruczy przy tym uroczo. No miód na serce gotującej matki.
Składniki:
- 1,2 kg obranej i pokrojonej w grube plastry marchewki,
- 1 puszka mleka kokosowego,
- sól,
- 1 szklanka wody,
- imbir,
- papryka słodka i wędzona,
- cynamon,
- dowolne orzechy, słonecznik, sezam
Przygotowanie:
Ugotować marchew w osolonej wodzie, dodać mleko kokosowe, przyprawy wg uznania i zmiksować na gładki krem. W razie potrzeby dodać gorącej wody. Orzechy uprażyć na patelni (dodałam dobra garść różnych orzechów i nasion) i dodać do kremu. I to wszystko. Prawda, że bardzo proste?