sobota, 9 maja 2015

Nowolatki

Kiedy w zeszłym roku na fb mignęła mi informacja o organizowanym przy okazji festynu browarniczego konkursie na najsmaczniejsze nowolatki i fafernuchy, pomyślałam sobie "raz kozie śmierć" wchodzę w to. Co gorsza powiedziałam to głośno. Miałam wtedy na stanie 7 tygodniowe niemowlę i wydawało mi się mało czasu. Jak się teraz okazuje czasu miałam wtedy naprawdę dużo - chodzące (jeszcze nie samodzielnie),wszędobylskie Ludziątko to dopiero brak czasu. Tak czy inaczej w ostatniej chwili okazało się, że źle odczytałam datę i konkurs jest on dzień wcześniej niż sądziłam. Już, już chciałam odpuścić, tym bardziej, że byłam przekonana, że muszę zrobić oba rodzaje ciastek. Miałam jednak wewnętrzną potrzebę spełnić to co powiedziałam głośno, niby przecież nic nie stałoby się, gdybym tych ciastek nie zrobiła ale coś mówiło "nie odpuszczaj". Podjęłam więc wyzwanie rzucone samej sobie, nie było łatwe bo Ludziatko tego dnia wybitnie nie współpracował, płakał, a ja płakałam wyrabiając ciastko i wyklinając sobie, po co to robisz, po co Ci ten stres, nawet nie wiesz jak te ciasta wyglądają o ich smaku nie wspominając? No bo to prawda, nigdy wcześniej nie spotkałam się z nimi. Mimo, że mieszkam w regionie, w którym są wypiekiem tradycyjnym. Myślałam sobie jak cudownie byłoby wygrać jednocześnie ganiąc się, że to niemożliwe. Zrobiłam trzy wersje nowolatek i poprosiłam Nastolata i jego kumpla, żeby powiedzieli, które najbardziej im smakują. Te spakowałam do konkursu i wzięłam się za fafernuchy. Gdy i te zostały spakowane dopadła mnie straszna trema i powiedziałam, że ich nie zaniosę. Pan Mąż orzekł, że najwyraźniej zdurniałam bo ciasta mu smakują, a skoro są zapakowane to jedziemy. Pokłóciłam się z nim wtedy, a gdy emocje nieco opadły poprosiłam, żeby to on je zaniósł - normalnie jak dziecko. Nie zgodził się. Pomyślałam, że w sumie i tak nikt tam mnie nie zna więc nawet jak jury będzie pluć tymi ciastakami to po pierwsze ja tego widzieć nie będę, a po drugie i tak mnie nie znają, więc nawet jeśli spotkamy się na ulicy to nic to nie zmieni. Zaniosłam te ciastka, ile emocji mnie to kosztowało wiem chyba tylko ja. 
Kiedy nadszedł czas na ogłoszenie wyników i usłyszałam, że nie zajęłam trzeciego miejsca zaczęła tlić się we mnie nadzieja, że może drugie. Gdy i tu nie padło moje nazwisko zaczęłam zbierać się do domu, tak smutno dawno mi nie było i wtedy stało się. Ogłosili zwycięzcę konkursu na fafernuchy - byłam nim ja. Ucieszyłam się i zdałam sobie sprawę, że muszę wyjść na scenę przy tych wszystkich ludziach. Postanowiłam zwiać, a przynajmniej nie wychodzić. Wstydziłam się. Tysiące myśli przebiegało przez moją głowę. Jedna była decydująca "co powiem Nastolatowi, że dlaczego nie wyszłam", przecież gdy przyznam, że ze strachu to nie dam mu dobrego przykładu. Poszłam. Stanęłam na tej scenie, serce waliło mi jakby chciało wyskoczyć. Wręczono nam nagrody. Staliśmy jeszcze na scenie, gdy ogłaszano wyniki konkursu na nowolatki. Kiedy okazało się, że i ten konkurs wygrałam myślałam, że śnię. Do domu wróciłam szczęśliwa jak małe dziecko. Obdzwoniłam wtedy wszystkich znajomych. 
Nowolatki bardzo nam smakują, robię je z różnymi dodatkami, wczoraj zrobiłam z czarnuszką i solą himalajską. Zapakowałam je w 20 małych paczuszek i zaniosę je na kiermasz ciast organizowany z okazji corocznego festynu w szkole Nastolata. 

Składniki:
  • 50 dkg mąki krupczatki,
  • 1 jajko,
  • 1 żółtko,
  • 25 dkg masła,
  • 5 łyżek śmietany,
  • łyżeczka proszku do pieczenia,
  • 1 czubata łyżka soli (grubej - kamiennej)
  • opcjonalnie żółty ser, zioła np.: kminek, pieprz, natka pietruszki i inne.
Wszystkie składniki połączyć i wyrobić na elastyczne ciasto. Rozwałkować na grubość ok. 5 mm. Wykrawać ciasteczka. Piec około 16 minut w temperaturze 180 stopni.

Uwagi:
  • ciastka można wykrawać foremkami, wolę jednak wykrawać je radełkiem nadając nieregularne kształty, dzięki czemu oszczędzam dużo czasu ponieważ nie muszę ponownie wałkować ciasta.
  • ciastka te doskonale się przechowują,
  • z podanych składników wyszło nieco ponad 1kg ciastek.
  • ogłosiłam publicznie, że w tym roku wezmę udział w konkursie na najlepsze domowe piwo, miałam ćwiczyć cały rok, póki co nadal nie kupiłam sprzętu, więc publicznie ogłaszam, że niewykluczone, że udziału nie wezmę bo poza chmielem, który atakuje ogród do piwa nie mam nic
  • po więcej informacji na temat nowolatek i fafernuchów zapraszam tu: http://warmia-browarnictwo.pl/wszystko-o-piwie/fafernuchy-nowolatki.html


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz