piątek, 27 lutego 2015

Ryżotto jarmużotto.

 

Jarmuż - kapusta liściasta, ładna, zdrowa i smaczna (dla mnie). Można jeść surowy i gotowany. Ostatnio zagościł na naszym stole do pary z ryżem. Zrobiłam risotto z jarmużem jako dodatek do grillowanej piersi kurczaka w chrzanie, a może to kurczak był tu dodatkiem. Nastolat pożarł wszystko, czyli albo było dobre albo syrop na apetyt działa. Możliwe, że ani jedno ani drugie, działa magia karnej skarbonki - nie cierpię wyrzucać jedzenia. Uważam, że jest to nieekologiczne i nieekonomiczne, a ponadto według mnie przez wyrzucanie jedzenia okazuje się brak szacunku dla pracy osoby, która na to jedzenie zarabia i je przygotowuje. Za każdym razem, gdy coś się marnuje do słoika trafia moneta, a że Nastolat swoje pieniążki szanuje to odkąd słoik stoi jakoś wszystko dojada. 

Składniki:

200g jarmużu,
1 szklanka ryżu,
1 cebula,
2 ząbki czosnku,
sól, pieprz,
cząber,
masło - 1 łyżka
2 łyżki parmezanu
2 łyżki oliwy,

Przygotowanie:

Jarmuż pokroić w nieduże kawałki. Czosnek i cebulę zrumienić na łyżce oliwy, dodać jarmuż podlać wodą i dusić do miękkości. Na patelni rozgrzać pozostała część oliwy, wsypać ryż i mieszając prażyć go, aż wchłonie olej, podlać dwoma szklankami wody. Dodać jarmuż. Dusić mieszając co kilka minut. W międzyczasie doprawić solą, pieprzem i cząbrem. Gdy ryż wchłonie wodę sprawdzić jego twardość. Jeśli jest jeszcze twardy dodać pół szklanki wody i dusić dalej - powinien być al dente. Gdy ryż osiągnie pożądaną twardość dodać masło i ser. Wymieszać dokładnie i gotowe.

Uwagi:
  • użyłam jarmużu paczkowanego już pokrojonego,
  • dodałam szynkę, która miałam przygotowaną do jajecznicy ale nie znalazł się chętny do jej zrobienia, a ja nie chciałam zasilać karnego słoika,
  • pół szklanki wody można zastąpić białym wytrawnym winem - nie miałam,
  • pokrojoną pierś kurczaka posmarowałam tartym chrzanem, odstawiłam na 20 minut a następnie grillowałam w grillu elektrycznym około 4 minut, zlewając po 3 wodę
  • warzywa na talerzu to słoikowa sałatka z cukinii, przygotowana latem,
  • przygotowanie tego obiadu zajęło mi niecałe 30 minut, tylko nie mówcie Panu Mężowi bo gderałam ostatnio, że ciągle w kuchni siedzę ;)




wtorek, 24 lutego 2015

Figa z makiem - taki rogalik :)

Znacie "Anielską kuchnię", a drożdżowe bułeczki Siostry Anieli?  Bułeczki z przepisu tej zakonnicy wymiatają z talerza w oka mgnieniu. Wychodzą zawsze, nawet mi! Ciasto drożdżowe potrzebuje czasu i spokoju do wyrośnięcia i to chyba jego największy sekret. Pisałam już, że odkąd tę ciężką pracę jaką jest wygniecenie drożdżaka wykonuje za mnie wypiekacz do chleba, przygotowanie takich bułeczek to prawdziwa przyjemność. W automacie ciasto ma zapewnioną stałą temperaturę do wyrośnięcia, nie straszny mu przeciąg, więc nie trzeba wokół miski z rosnącym ciastem obchodzić na palcach. Mało tego, do misy wrzucam produkty prosto z lodówki, a Geniuś sam sobie je podgrzeje. Cykl wyrabiania i wyrastania trwa półtorej godziny. Jest to czas na przygotowanie wszystkich niezbędnych dodatków do bułeczek oraz czegoś jeszcze co będę piekła. Muszę się przyznać, że mam pewne zboczenie - potrzebę wykorzystania rozgrzanego piekarnika, prawie zawsze gdy już włączę piekarnik piekę więcej niż jedną rzecz. Wydaje mi się, że jest to i ekonomiczne i ekologiczne. Dziś w tak zwanym między czasie przygotowałam tartę ze szpinakiem i pieczarkami na obiad, pasztet "z rosołu" oraz oczywiście wypełniacze do bułeczek i rogalików. Wspomniane rogaliki będą gwoździem programu dzisiejszego posta, ponieważ wyszły obłędne. No ale nie mogły wyjść inne skoro użyłam  do nich fig w karmelu robionych rączkami Mamci mej. Figi dojrzewały w słońcu Włoch, tam też zostały zamknięte w słoikach. Możecie wierzyć lub nie zawsze gdy otwieram słoik z tym rarytasem przenoszę się do Włoch. Zadziwia mnie ta pamięć węchu, ileż razy poczułam jakiś zapach i zastanawiałam się skąd go znam i rozmyślam póki sobie nie przypomnę, czasem rozmyślać nie musze i wspomnienia staja przed oczyma. Łapię się na tym, że nie pamiętam słów, że nie potrafię odtworzyć w myślach wszystkich swoich ścieżek we Włoszech, choć jestem pewna, że nie zgubiłabym się w "moim" mieście. Otwieram słoik i czuję ten zapach powietrza, widzę domek, altankę, trzy drzewka figowe, krzewy jeżyn oblepione owocami i plamy po nich na spodniach. Od razu przypominam sobie jak zajadam figi prosto z drzewa chyba właściwiej będzie powiedzieć objadam się nimi aż do bólu brzucha.

Anielowe bułki zwykle robię z cynamonem, Siostra proponuje jeszcze z jabłkami ale jabłko to zakazany owoc i u mnie w domu się go do wypieków prawie nie używa, a szkoda bo lubię ja i Nastolat, a mąż nie pamięta, bo od 12 lat jabłek nie jada. Z dzisiejszej porcji ciasta powstały ślimaczki z cynamonem i figomakiem, rogaliki figomakowe i bułeczki z konfiturą gruszkową i świeżym imbirem.

Składniki:


na ciasto:

0,5 kg mąki pszennej,
5 dag drożdży,
10-15dag cukru,
15 dag masła,
3 jajka,
sól,
1 szklanka mleka.

na farsz:

figomakowy:
1/2 szklanki maku,
1/2 szklanki mleka,
1 słoik karmelizowanych fig (lub paczka suszonych)

cynamonowy:
3 łyżeczki cynamonu,
1/2 łyżeczki kardamonu,
1/3 szklanki cukru,

gruszkowy:
konfitura gruszkowa,
imbir - kilka plasterków

Przygotowanie:

ciasto:

Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową. Przygotować zaczyn: wymieszać pół szklanki letniego mleka, łyżkę mąki i łyżkę cukru. Dodać drożdże i odstawić w ciepłe miejsce do podwojenia objętości.

Do dużej miski lub na stolnice przesiać mąkę ze szczyptą soli. Zrobić dołek, do którego wlać rozbełtane 2 jajka, pozostałe mleko i rozczyn  oraz resztę cukru. Rękoma połączyć składniki razem.

Dodać rozpuszczone masło. Wyrabiać aż ciasto  będzie odchodziło od ręki. Kulę ciasta oprószyć mąką, włożyć do miski i przykryć ściereczką, pozostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia.  

Nadzienie figomakowe.

Opłukany mak przełożyć do garnka i zalać mlekiem. Doprowadzić do wrzenia, pogotować około 2 minut. Zdjąć z ognia i zostawić.
Pokrojone w kostkę figi włożyć do miski, wlać kilka łyżek sosu karmelowego. Dodać odciśnięty mak i wymieszać.

Uwaga: Jeśli chcecie użyć fig suszonych, dobrze włożyć je do gotującego się mleka z makiem.

Wyrośnięte ciasto podzielić na pięć części, z dwóch powstaną rogaliki.
 
Ciasto rozwałkować na blacie na grubość około 0,5cm. Powstały okrągły placek podzielić na osiem części. Na każdy trójkąt nakładać farsz i zwijać od podstawy ku wierzchołkowi. Formować rogalik i układać na blasze. Każdy rogalik posmarować roztrzepanym jajkiem i zostawić do wyrośnięcia.
Piec w temperaturze 180 stopni przez 20 minut.

Pozostałe części ciasta również należy rozwałkować, tak jak na rogaliki.

Placek pokroić na kwadraty o boku około 7 cm. Na każdym kłaść łyżeczkę konfitury gruszkowej i kawałek świeżego imbiru. Skleić ze sobą dwa przeciwległe rogi ciasta i układać na blasze.

Kolejny rozwałkowany "placek" pokryć rozbełtanym masłem, a następnie rozsmarować na nim pozostały farsz makowo - figowy. Zwinąć jak na struclę. Odkrajać 2.5 centymetrowe krążki i układać na blasze.

Tak samo postąpić z ostatnią częścią ciasta, dodając cukier wymieszany z cynamonem i kardamonem. Po zwinięciu kroić pod skosem "roladę" na plastry, które również umieścić na blasze. Wszystkie bułeczki posmarować roztrzepanym jajkiem i piec tak jak rogaliki.

Uwagi:
  • Przepis siostry Anieli "każe" piec bułki 20-30 minut w temperaturze 200 stopni, jakiś czas temu (podczas robienia calzoni zauważyłam, że wypiek nadmiernie brązowieje, udało mi się zmniejszyć temperaturę zanim rogaliki się zjarały.
  • Zawsze rozklejają mi się bułeczki z "kwadratów" - ciasto rozciąga się gdy rośnie - trudno i tak je zjadamy.








wtorek, 17 lutego 2015

Ryba pieczona w majonezie i zapiekany bulgur.

Miałam wziąć udział w konkursie organizowanym przez producenta pewnego majonezu ale nie wzięłam, zabrakło mi czasu. Do konkursu należało zgłosić trzy przepisy na dania z majonezem, ze zdjęciami. Przygotowałam jeden i jego wariację w wersji mięsnej. Ryba pieczona w szałwiowym majonezie z zapiekanym bulgurem i surówką z marchewy z pomarańczą.
Bulgur, za cholerę nie mogłam zapamiętać nazwy, w końcu pomyślałam że to ból gór tylko z błędem i już nie muszę latać do szafki, żeby zobaczyć jak ta kasza się nazywa. Bo bulgur to kasza z pszenicy durum, z tej samej, z której robi się mąkę na makaron. Występuje w 3 grubościach ziarna. Moim zdaniem smakuje trochę jak dobry makaron. Nie będę się rozpisywać o zdrowotnych właściwościach tej kaszy, wszystko wyczytacie tutaj. Powiem krótko jest dobra i zdrowa mimo, że z glutenem ale ja nie mam na szczęście celiakii więc gluten jem. Nie dałam się zwariować modzie bezglutenowej tak jak nie daję się zwariować innym modom żywieniowym. Wyznaję zasadę jeść WSZYSTKO z różnych źródeł i z umiarem. Chyba, że ktoś musi coś ograniczać ze względów zdrowotnych. Z tym nie dyskutuję. Jedno z moich ulubionych powiedzeń "ZDROWE DLA ZDROWYCH LUDZI". Pan Mąż na przykład kasze wszelkie musi ograniczać i co mam mu mówić "wpierniczaj jaglankę bo to zdrowe"? Wystarczy, że Go mało herbatką miętową do grobu nie wpędziłam, a przecież taka zdrowa. Kasze więc jemy ale nie tak często jakbym chciała bo ja kaszę każdą uwielbiam między innymi za to, że nie trzeba jej obierać. Ziemniaczki też lubię, zwłaszcza młode, wtedy też nie trzeba ich obierać. Oczywiście znowu odchodzę od tematu. Wracam do ryby bo jeszcze chwilę "pogadam" i odkryję przed Wami, że jestem leniwcem. Mam trochę problem z tą rybą bo robiłam ją jakiś czas temu, improwizowałam i nie zapisałam bom leniwa. Teraz ambaras taki, że ze zdjęć muszę sobie przypomnieć co dodałam do tego dania. 


 Składniki: 

- 200 g fileta z ryby (miruna),
- 1/2 szalotki,
- 5 listków szałwii,
- 1/2 łyżeczki cząbru,
- kilka ziaren pieprzu kolorowego,
- 3 łyżki majonezu,

- 1/2 szklanki kaszy bulgur,
- 2 łyżki słonecznika,
- garstka rodzynek,
- kilka obranych i przepołowionych migdałów,
- 2 łyżki natki,
- 1 łyżka masła
- opcjonalnie plaster sera (rolada ustrzycka),

- 3 marchewki,
- 1/2 pomarańczy
- 2 łyżki oliwy.


Kaszę bulgur zalać wodą i moczyć pół godziny.
Do miski włożyc majonez do, którego dodać,utłuczony pieprz, posiekana cebulkę, porwane liście szałwii, cząber.
Wymieszać dokładnie.
Doprawionym majonezem wysmarować dno formy do zapiekania. 
Ułożyć warstwę ryby i przykryć majonezem.
Mam małe naczynie, więc wyszły dwie warstwy ryby (majonez - ryba -majonez - ryba - majonez).
Do naczynia włożyć słonecznik, migdały, rodzynki, posiekaną natkę i masło.
Rozgrzać piekarnik do temperatury 180 stopni.
Odsączyć kaszę, zalać wodą w proporcji 1:1, zagotować i gotować 3-4 minuty. Jeśli jest potrzeba odcedzić na sitku, gorąca dodać do naczynia z bakaliami i masłem, dobrze wymieszać. 
Kaszę przełożyć do naczynia żaroodpornego lub foremek do zapiekania dobrze ubijając. 
Przykryć plasterkiem sera.
Rybę i kaszę wstawić do piekarnika.
Zapiekać około 20 minut.
W tym czasie przygotować surówkę z marchewki.
Zetrzeć marchew na tarce (małe oczka chyba, że ktoś woli grube wiórki). Dodać sok z pomarańczy i oliwę.
Jeśli ryba jest upieczona, a ser ładnie zrumieniony, wyjąć z piekarnika i przełożyć na talerz.

Uwagi:
  • "przeciągnęłam" czas pieczenia i majonez się rozwarstwił, musiałam zlać tłuszcz, smaku to nie zmieniło, a "odchudziło" nieco potrawę. 
  • ryba była tylko dla mnie,
  • kasza z pół szklanki była dla dwóch osób, wyszły dwie babeczki i trochę zostało w misce, zniszczyłam bez zapiekania,
  • w trakcie pisania wszystko sobie przypomniałam,
  • mięsna wariacja dania, w którym produktem "wyjściowym" był majonez.

 





Filet z kurczaka pieczony pod kołderką majonezowo - porową.


Danie ściśle powiązane z rybą pieczoną w majonezie bo razem z nią i dodatkami siedziało w piekarniku. Nie będę więc jeszcze raz pisać jak przygotowałam bulgur i surówkę z marchewki.

Składniki:

- 250g fileta z kurczaka,
- 3 łyżki majonezu,
- 3 łyżki posiekanego pora,
- 1/2 łyżki posiekanej natki
- 1/2 cebuli dymki,
- tłuczony pieprz kolorowy.

Przygotowanie:

Majonez wymieszać z porem, pietruszką i pokrojoną drobno dymką. 

Filet z kurczaka pokroić w cienkie paski szerokości około 3cm, naciąć na środku jak faworki i jak faworki przełożyć.
Dno naczynia żaroodpornego wysmarować grubo połową majonezu, ułożyc na nim przygotowane mięso. Posypać pieprzem. Na wierzch wyłożyć resztę majonezu.

Piec w temperaturze 180 stopni około 20 minut.
Podawać z dowolnymi dodatkami.
 
Uwagi: 
  • Mięso można pokroić normalnie w kawałki dowolnej wielkości i kształtu, nie będzie to miało żadnego wpływu na smak.
  • W razie potrzeby można posolić.
  • Zamiast dymki można użyć zwykłej cebuli. 
  • Naczynia do zapiekania, których tu używałam są nieduże (na 1-2 osoby).
  • Bardzo podoba mi się nieregularny kształt kaszy. Każde ziarenko jest inne :)





środa, 11 lutego 2015

Pora na schab - czyli obiad w 20 minut.


Zastanawiam się czy tytułowe 20 minut obejmuje zjedzenie czy nie. Ostatnio na jednym z portali prezentowane były przepisy na dania obiadowe w pół godziny. W komentarzach pojawiało się, że nie jest możliwe przygotowanie dobrego obiadu w tym czasie. Wszystko zależy co mamy na myśli mówiąc dobry obiad. Rosołu z pięciu mięs z domowym makaronem się nie da ale kotleta schabowego smażę 4 minuty. Zostaje 16 minut na rozbicie mięsa, o ile nie rozbiją nam w sklepie, ugotowanie ziemniaków i ogarnięcie surówki/sałatki. Ziemniaków nie gotowałam, zrobiłam pure z korzenia pietruszki. Surówki też nie robiłam, przyniosłam z piwnicy sałatkę z ogórków. W ciągu tych 20 minut zdążyłam jeszcze "pobujać nóżką". Jeśli ktoś nie lubi schabu, nadal będzie twierdził, że nie da się zrobić dobrego obiadu w tym czasie.
Kotlet schabowy jest prosty jak świński ogon - szczerze mówiąc głupio mi go tu pokazywać ale pora na schab i nie jest to zwykły kotlet.
Czy wiecie co Miś Uszatek jadł na kolację? Pora!
Nam też się przyda! Do dzieła!

Składniki na dwie porcje:

2 plastry schabu,
jasna część pora,
2 łyżeczki masła,
pieprz czarny,
bułka tarta,
1 jajko,
tłuszcz do smażenia

3 korzenie pietuszki,
1 łyżeczka masła,
Przygotowanie:

Pietruszkę obrać, pokroić w plastry i zrumienić na maśle, podlać wodą i dusić na małym ogniu.
Schab rozbić, doprawić do smaku. Ułożyć na rozbitym mięsie pokrojonego w talarki pora, dodać po łyżeczce masła. Kotlety złożyć na pół i panierować w bułce.
Smażyć 2 minuty z każdej strony.
Miękką pietruszkę zblendować.
Podawać z dowolną surówką.

Prawda, że proste?
Uwagi:

Schab można zastąpić innym mięsem.

Mięso smażyłam 2 minuty na każdej stronie i dodatkowo minutę, w miejscu złożenia mięsa.




Do zobaczenia :)







wtorek, 10 lutego 2015

Międzynarodowy dzień pizzy - 9.02.2015r.

Dzień pizzy mógłby być codziennie. Wyglądałabym wtedy jak Miś Kuleczka ale co tam skoro pizza taka dobra, a wieczór przy pizzy jeszcze lepszy. Nie wiem co ona ma takiego w sobie, że wokół pizzy jest tak wesoło. Miło tak sobie siedzieć, rozmawiać i sięgać po kolejny kawałek, zwłaszcza gdy kolejny placek "dojrzewa" już w piekarniku.
Pizza nie potrzebuje reklamy ani długiego opisywania, myślę, że zdecydowana większość ją zna i lubi.
Z okazji święta pizzy pojawiły się u nas 3 różne, w zasadzie 2 i "coś".  Przyznam, że ciasto z tego przepisu robiłam pierwszy raz. Dotychczas korzystałam z przepisu znalezionego kilka lat temu na włoskim blogu. Wczoraj otworzyłam książkę przywiezioną z Włoch - "Zapachy kuchni Romaniolskiej" i postanowiłam wypróbować receptę tam podaną. Nie będę pisać, że jest to jedyny prawdziwy, oryginalny przepis, a wszystkie inne to dno, bo bym bardzo skłamała. To tak jakbym się upierała, że tagliatelli mają mieć 7 mm szerokości i 2 grubości, i są to jedyne i oryginalne "kluski", a  ktoś powiedziałby, że mają być węższe ale grubsze. W takiej "kłótni" kluczowym argumentem jest "moja mamma! robiła TAK!" Spróbujcie to rozsądzić. Nie da się. Ja na szczęście konserwą nie jestem, zmiany lubię, akceptuję upodobania innych (no dobra część) i biorę krytykę na klatę (potem popłaczę sobie do poduszki - żartuję). Dlatego nie napiszę, że jest to jedyny i właściwy przepis na ciasto. Napiszę, że bardzo mi się spodobał i mogę go polecić. Przepis podaję dokładnie jak w książce napisane, mimo że ja zmieniłam ilość składników. Moje placki wyszły dość grube, myślę, że spokojnie można rozwałkować bardziej. Nie będę podawać ilości produktów wchodzących w skład farszu, ścisłe proporcje w tym przypadku nie są istotne.

Składniki:

na ciasto:

- 1kg mąki,
- 3 kostki drożdży (75g)
- 3 łyżki oliwy z oliwek,
- 3-4 szklanki letniej wody,
- sól,
- szczypta cukru.

na farsz:

Pizza salami:

- ser żółty,
- sos pomidorowy,
- oliwki czarne i zielone,
- salami,
- czerwona cebula,
- oregano,
- listki bazyliii.

Słona jak Adriatyk pizza z sardelami:

- sardele czyli anszuła (jakkolwiek się to pisze i czyta) w oleju, w zasadzie wystarczyłaby jedna,
na 4 pizze zamiast soli, ale jak ktoś umiaru nie zna to potem żłopie wodę jak koń.
- ser,
- kapary,
- oliwki czarne i zielone,
- sos pomidorowy,
- pomidor bez skórki, w sensie ze słoika,
- oregano,
- bazylka.

Pizza fritta czyli smażona:

Nie ma farszu, potrzebna frytownica do usmażenia ciasta, albo garnuszek i  rozgrzany w nim olej.
Raz jeden we Włoszech dokładnie w Marina di Ravenna w budzie z rybami niedaleko portu, kupiliśmy ten wynalazek, kosztował 1,7 euro za porcję (starczyła nam na dwoje). Zaciekawiła nas nazwa byliśmy pewni, że dostaniemy pizzę z patelni, zdziwiliśmy się gdy dostaliśmy usmażone we fryturze ciasto. Było dobre. Wczoraj podczas przygotowywania pizzy przypomniałam sobie jak siedzieliśmy na murku nad morzem i wciągaliśmy podaną w papierowym worku pizzę. Postanowiłam spróbować przywołać ten smak, niestety z marnym skutkiem. Może tamto ciasto było bardziej słone, a może grubiej rozwałkowane i stąd ta różnica w smaku. Nie wiem, będę próbować. To co wyszło wczoraj było dość smaczne. No i mam już w głowie przekąski z pizzowego ciasta.

Przygotowanie ciasta:

Mąkę wysypać na stolnicę. Zrobić dołek.
Wrzucić tam rozkruszone drożdże, 3 szklanki wody, oliwę i cukier.
Dodać sól tak żeby nie dotykała drożdży.
Rękoma dobrze połączyć wodę z drożdżami i niewielką ilością mąki.
Następnie wyrobić wszystko razem.

Jeśli jest potrzeba - dodać wody z czwartej szklanki tyle, żeby powstało elastyczne i miękkie ciasto.
Stolnicę oprószyć mąką. Ręce natrzeć mąka jak kulturysta przed dźwiganiem sztangi.
Uderzając energicznie ciastem o blat uformować duża kulę (nie należy jej ugniatać).
Naciąć ciasto na krzyż i przykryć dużą miską do wyrośnięcia przez 1-2 godziny.
Podzielić ciasto na części i formować placki - nie używane ciasto cały czas ma być przykryte miską aby "nie przeszkadzać" drożdżom".

Wierzch placka posmarować sosem pomidorowym, dodać ser i pozostałe składniki.
Piec w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez 15-20 minut.
 
Smacznego!
Kolejny dzień pizzy za rok, ale każda okazja jest dobra by zjeść pizzę, spróbujcie!





 

 
 


niedziela, 8 lutego 2015

Królicze kule.

Być może rozczaruję tych, którzy widząc tytuł pomyśleli o czymś w rodzaju dania alla corrida ale niestety jaj z królika się nie robi. Można kulki czyli pulpety, a ściślej pulpeciki - raz że malutkie, dwa, że dla Ludziątka. Tak! Ludziątko już kąsa, czasem siebie w palec, wtedy płacze zdziwiony zdradą swojej własnej gęby. Ja natomiast nie mogę wyjść ze zdziwienia kiedy to dziecko tak urosło, dopiero co było przecież marzeniem. Faktu, że Nastolat kończy za tydzień lat 12, nie przyjmuję do wiadomości - urodziny odwołane!
Królicze kule, choć dedykowane Niemowlakowi, mogą być przygotowane dla każdego, smaczne nawet nie doprawione "po dorosłemu", a jeśli komuś przeszkadza brak soli i pieprzu to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby sobie doprawił jak lubi. 
Porcja mięsa jaką przygotowałam była malutka, powstało ledwie 18 pulpecików, które musiałam zamrozić bo Ludziątko ma apetyt ale nie aż taki. Królika kupiłam całego i podczas porcjowania powykrawałam kawałki do zmielenia.


 Składniki:

  • 200g mięsa,
  • około 1 łyżki posiekanego pora,
  • odrobina oregano,
  • 1 jajko przepiórcze,
  • 2 łyżeczki kaszy manny,
  • 2 łyżki płatków jaglanych.
  • 1/2 l bulionu do ugotowania pulpecików.

Przygotowanie:

Mięso zemleć.
Dodać pozostałe składniki i wyrobić na jednolitą masę.
Zagotować bulion. 
Formować pulpeciki i kłaść na wrzątek. Gdy wypłyną pogotować jeszcze chwilę (około 3-5minut) na wolnym ogniu.

Uwagi:

Mięso miało dość "rzadką" konsystencję, uniemożliwiającą odkładanie uformowanych kulek. Jednak wrzucone bezpośrednio do bulionu nie rozpadały się.

Zamiast jajka przepiórczego można użyć małego kurzego albo samego kurzego żółtka. Ludziątko jeszcze nie jadło białka jaja kurzego, dlatego dodałam przepiórcze.

Płatki i kaszę można zastąpić bułką tartą.

Pulpeciki gotowały się w wywarze na zupę Ludziątka.

Pomroziłam po 4 pulpeciki w wywarze, w którym się gotowały.

Podobne pulpeciki można zrobić z każdego mięsa, jakie może jeść niemowlę. 

Warto dodać zioła w umiarkowanych ilościach, dzięki temu posiłek dziecka nie będzie mdły.

Chłopczyk pierwszy raz jadł pulpeciki. Bardzo mu smakowały. Również pierwszy raz dostał parowane warzywa w nierozdrobnionej postaci  i makaron.

Złapał kokardkę małą łapką i wpakował całą do buzi. 
Nie wiem jak to zrobił ale połknął ją. 

Następnie rzucił się na marchew, odgryzł kawałek, zjadł. Wpakował do ust to co zostało mu w rączce. Pomemłał i się zakrztusił. 

Dostałam zakaz podawania mu jedzenia w jednym kawałku - Pan Mąż mało zawału nie dostał. Zawsze myślałam, ze to ja jestem tym nadopiekuńczym rodzicem, a tu chłop zapomina, że mężczyzn ma wychować ;)

Fakt, że powyższe pulpety są w wersji dla małych dzieci, nie powoduje, że będą złym obiadem dla tych większych i dorosłych. 


edit: Ludziątko miewało wysypkę obwiniałam mleko, gluten, banana. Na kontrolnej wizycie Pani Doktor chłopca wykluczyła je jako winowajców. Przeprowadziła wywiad i wytypowała pora, powiedziała, że jest silnie alergizujący. Nakazała go na razie odstawić. Chyba miała rację bo odkąd por nie ląduje w zupkach, Ludziątko skórę ma ładniejszą.
Spróbujcie!
Do zobaczenia!











piątek, 6 lutego 2015

Calzone z pieczarkami i nie tylko.

Uwielbiam wszystkie pierogi świata! Wiem to, choć wszystkich nie jadłam. Pizzę też bardzo lubię. Połączenie pieroga i pizzy - dla mnie rewelacja. Zresztą nie tylko dla mnie, cała rodzina chętnie je zjada. Calzone najlepiej jeść jeszcze gorący ale można też zabrać go do pracy czy szkoły zamiast kanapek. Można w niego napchać, co nam tylko przyjdzie do głowy - warto jednak zastanowić się czy damy radę potem "toto" zjeść, no i czy farsz nie puści zbyt dużo soku.
Domową pizzę robię dość często, za każdym razem dziękując mężowi za przekonanie do zakupu wypiekacza do chleba. Mimo, że wolę piec chleb na zakwasie to pieczemy również w automacie. Ostatnio jednak ten cud częściej służy nam do wyrobienia ciasta, czy to właśnie na pizzę, bułki, czy słodkiego drożdżaka. Automat podgrzeje, wyrobi, a na koniec zawoła mnie, że gotowe. No ale nie o zaletach wypiekacza miało tu być. Dodam tylko jeszcze, że skubaniec nawet makaron mi zagniótł ale musiałam poprawić, mimo tego zaoszczędziłam trochę czasu.



Składniki:

ciasto:

  • 450g mąki pszennej,
  • 1 łyżeczka suszonych drożdży lub 12,5g świeżych,
  • 300ml wywaru z warzyw,
  • 1 łyżka miodu,
  • 1 łyżeczka rozbitego (mielonego) kminku.
farsz:
    • 1 cebula,
    • pół żółtej papryki,
    • 300g pieczarek,
    • ser żółty,
    • tymianek,
    • kilka plastrów szynki,     
    • olej.

    Przygotowanie:
    Do pojemnika chlebomaszynki dodać wszystkie składniki (poza tymi na farsz - jesteśmy dopiero na etapie produkcji ciasta) zaczynając od płynnych. Ustawić maszynkę na odpowiedni program, wdusić start. Zrobić sobie kawę albo przygotować nadzienie. Druga opcja nie przeszkadza wypiciu kawy, czy tam co kto woli.

    Mniej optymistyczna wersja:

    Do miski przesiać mąkę, wymieszać z  suchymi drożdżami. W środku zrobić wgłębienie.Wlać do niego wywar, dodać miód i kminek.
    Zagnieść ciasto.
    Przełożyć je na oprószony mąką blat i wyrabiać ciasto, aż będzie gładkie.
     
    Wyrobione ciasto pozostawić w lekko natłuszczonej i przykrytej ścierką misce do wyrośnięcia - około godziny.
    Nawet w tej smutnej opcji, w której brudzimy dłonie ciastem, znajdzie się chwila na przerwę.

    Wnętrze pieroga:

    Rozgrzać olej, zrumienić posiekaną cebulę, dodać pokrojone w ćwiartki pieczarki i podsmażyć razem z odrobiną tymianku.
    Szynkę i paprykę pokroić w kostkę.
    Ser zetrzeć na tarce albo pokroić w kostkę.

    Ciasto podzielić na 4 części. Każdą z nich rozwałkować na placek o średnicy około 18-20cm. Na placku umieścić nadzienie. Złożyć go na pół, brzegi skleić. Można docisnąć widelcem. Calzoni ułożyć na blasze, posmarować mlekiem i piec około 20-25 minut w temperaturze 180 stopni. Muszą wyrosnąć i zrumienić się ale nie tak jak ten zjaraniec na ostatnim zdjęciu. Ten siedział w piekarniku 30 minut i w 200 stopniach jak było w książce. Nie skontrolowałam podczas pieczenia i mieliśmy nadziewane suchary ale podołaliśmy im bez strat w zębach. Jeśli ktoś chce spróbować albo potrzebuje młotka niech piecze dłużej.

    Uwagi:
    • Nie miałam wywaru warzywnego, ugotowałam mrożoną włoszczyznę.
    • Przepis na ciasto pochodzi z książki "Kuchnia włoska klasyczne i nowoczesne dania"
    • Farsz powstał z tego co akurat było w domu.
    • Calzone - liczba pojedyncza, calzoni - liczba mnoga.
    Spróbujcie.
    Do zobaczenia!










    wtorek, 3 lutego 2015

    Ossobuco al pomodoro czyli pręga wołowa w pomidorach.

    Do mojej lodówki trafił ostatnio ładny kawałek pręgi wołowej. Podczas zakupu myślałam tylko o rosole bo tydzień bez rosołu to tydzień stracony. Postanowiłam jednak przygotować ossobuco w pomidorach. Osso - kość, buco - dziura. Dziurawa kość - kość szpikowa. Jeśli wyjmiemy szpik na talerzu prezentuje nam się ładny kawałek mięsa z dziurawa kością. Najczęściej używa się giczy cielęcej ale wołowina też się nadaje, wymaga jednak dłuższego duszenia. Można też przygotować w ten sposób udziec indyczy, jeśli uda się kupić pokrojony w plastry. Kupiona porcja wołowiny ważyła 0,6 kg i była obiadem dla nas dwojga, Nastolat stołował się u babci ale nie był stratny - były bitki wołowe. Bałam się, że mięso będzie twarde ale nie było.
     
    Składniki:
    • porcja pręgi wołowej z kością,
    • 2/3 szklanki sosu z pomidorów bez skórki
    • 2 pomidory bez skórki,
    • rozmaryn, 
    • czosnek - 1 ząbek,
    • pieprz czarny,
    • kilka oliwek,
    • kilka kaparów,
    • olej do obsmażenia.
    Przygotowanie:

    Na rozgrzanym tłuszczu obsmażyć obustronnie  mięso (po 3 minuty z każdej strony).
    Przełożyć mięso do brytfanny i podlać wodą.
    Dusić pod przykryciem godzinę.
    Na niewielkiej ilości oleju zrumienić pokrojony w plastry czosnek z dodatkiem rozmarynu.
    Dodać wraz z olejem do brytfanny. Mięso oprószyć pieprzem.
    Wlać sos z pomidorów z drobno pokrojonymi pomidorami. Dodać oliwki i kapary.
    Dusić pod przykryciem około 30-40 minut, mieszając co jakiś czas.
    Jeśli po tym czasie sos pomidorowy jest rzadki, należy zdjąć pokrywę i odparować go do pożądanej konsystencji.
    Można dosolić i podawać.

    Uwagi:
    • Nie soliłam, wystarczyła nam sól z oliwek i kaparów.
    • Podałam z makaronem z masłem szałwiowym i fasolką.
    • Szpik można wyjąć i rozetrzeć w sosie. Można wykorzystać do risotto alla milanese. Ja o tym nie pomyślałam i dałam psu. 
    • Do obsmażenia mięsa i czosnku użyłam oliwy z oliwek.
    Do zobaczenia!