Flaki albo się lubi albo nie. Niektórzy nie lubią ich za smak, a nie którzy za nazwę, no cóż zachęcająca nie jest. 3/4 Powipachowej rodziny flaki lubi. Matka ja, najbardziej dumna jest z Ludziątka, które rozsmakował się w nich na jesiennym festynie (kiedy to było?). Ten to ma w poważaniu jak danie się nazywa, ważne by nie uciekało z pyzatego (bez przesady) pychola. Nastolat jak to Nastolat, przez głupie słowo nawet nie myśli spróbować. Tak czy siak nadzieja jest, wszak Matka polubiła w Liceum. Niektórzy by uniknąć złego skojarzenia nazywają flaczki zupka mięskową, a niektóre dzieci zachwycają się cudnym makaronem ;)
Dziś chciałam upiec schabik ale wziął i wyszedł ze sklepy, wzięłam więc flaczki. No i zrobiłam na sposób włoski, a dokładnie romaniolski bo ile Włochy mają regionów tyle sposobów przygotowania flaczków (a kto wie czy nie więcej). Nie ostała się nawet łyżeczka więc chyba były dobre (albo było ich mało, a może znajdę w doniczce). Mi pasuje ta alternatywa, flakolubnym domownikom także. Może i Wam zasmakuje.
Składniki dla 4 osób:
- 1 kg flaków (tych już obgotowanych i pokrojonych),
- 1 duża marchew, 2 gałązki selera naciowego (lub gruby plaster korzeniowego),
- 1-2 cebule - pokrojone w kostkę,
- 2 ząbki czosnku (pokrojonego w plasterki lub drobniej)
- 1 ostra papryczka (ja dodałam trochę słodkiej i odrobinę ostrej w proszku).
- 4 łyżki oliwy,
- 1 mała szklanka białego wina,
- 200ml bulionu mięsnego lub warzywnego (miałam rosół),
- 400 g (puszka) krojonych pomidorów,
- sól, pieprz
Przygotowanie:
Na patelni (robiłam od razu w garnku) rozgrzać olej, obsmażyć na nim czosnek, zeszklić cebulę i dodać resztę warzyw. Obsmażyć.
Dodać opłukane i obsuszone flaki, podsmażyć przez chwilę razem.
Dodać bulion, wino i pomidory, doprawić solą i pieprzem, gotować godzinę.
Powinny wyjść gęste i dość pikantne.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz