Prawdę mówiąc nie mam pojęcia dlaczego Włosi nazwali to cudo słonym tortem. Tort kojarzy mi się z kilkoma przełożonymi warstwami ale niech im będzie - może kiedyś się dowiem. Tu jest jeden arkusz ciasta francuskiego. Sklepowego, za domowe jeszcze się nie brałam. Mieszkając we Włoszech robiliśmy takie zapiekanki raz w tygodniu najczęściej na kolację. Lubiłam je przygotowywać bo nie są pracochłonne, nie wymagają czasu i zawsze się udają. Zawsze, o ile nie użyjemy zbyt mokrego farszu. Możemy użyć dowolnych produktów i mieć pewność, że będzie smaczne. Wystarczy mieć ciasto francuskie w lodówce, czy zamrażalniku i nie straszni nam niespodziewani goście, w kilka minut wyczarujemy poczęstunek. Zupełnie nie rozumiem czemu zapominam, że rolka ciasta ma być w domu zawsze i nie wkładam jej odruchowo do koszyka. Dzisiejsza kolacja powstała podczas karmienia marudnego Ludziątka - chyba 8 zębisko zamierza ujrzeć światło dzienne bo Pan Ludek dziś po południu był wybitnie jęczący.
Składniki:
- opakowanie ciasta francuskiego (tu akurat placek był okrągły)
- 12 średnich pieczarek (a może 14)
- gruby plaster sera startego na tarce,
- 2 łyżki posiekanej natki,
- tymianek
- sól.
Przygotowanie:
Umyte pieczarki pokroić na ćwiartki, oprószyć delikatnie solą i mocno tymiankiem. Podsmażyć grzyby na suchej patelni, tak by straciły jak najwięcej wody, a jednocześnie nie były przesuszone. Gdy nieco przestygną, przełożyć je na środek ciasta i rozmieścić tak by zostało około 4-5cm wolnego brzegu. Posypać serem i pietruszką. Ponacinać wolny brzeg ciasta w 1,5-2 cm paski, a następnie przeplatać je między sobą zawijając na farsz. Zapiekać w piekarniku rozgrzanym do temperatury 180 stopni, przez około 25 minut. Podawać gorące.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz