wtorek, 17 lutego 2015

Ryba pieczona w majonezie i zapiekany bulgur.

Miałam wziąć udział w konkursie organizowanym przez producenta pewnego majonezu ale nie wzięłam, zabrakło mi czasu. Do konkursu należało zgłosić trzy przepisy na dania z majonezem, ze zdjęciami. Przygotowałam jeden i jego wariację w wersji mięsnej. Ryba pieczona w szałwiowym majonezie z zapiekanym bulgurem i surówką z marchewy z pomarańczą.
Bulgur, za cholerę nie mogłam zapamiętać nazwy, w końcu pomyślałam że to ból gór tylko z błędem i już nie muszę latać do szafki, żeby zobaczyć jak ta kasza się nazywa. Bo bulgur to kasza z pszenicy durum, z tej samej, z której robi się mąkę na makaron. Występuje w 3 grubościach ziarna. Moim zdaniem smakuje trochę jak dobry makaron. Nie będę się rozpisywać o zdrowotnych właściwościach tej kaszy, wszystko wyczytacie tutaj. Powiem krótko jest dobra i zdrowa mimo, że z glutenem ale ja nie mam na szczęście celiakii więc gluten jem. Nie dałam się zwariować modzie bezglutenowej tak jak nie daję się zwariować innym modom żywieniowym. Wyznaję zasadę jeść WSZYSTKO z różnych źródeł i z umiarem. Chyba, że ktoś musi coś ograniczać ze względów zdrowotnych. Z tym nie dyskutuję. Jedno z moich ulubionych powiedzeń "ZDROWE DLA ZDROWYCH LUDZI". Pan Mąż na przykład kasze wszelkie musi ograniczać i co mam mu mówić "wpierniczaj jaglankę bo to zdrowe"? Wystarczy, że Go mało herbatką miętową do grobu nie wpędziłam, a przecież taka zdrowa. Kasze więc jemy ale nie tak często jakbym chciała bo ja kaszę każdą uwielbiam między innymi za to, że nie trzeba jej obierać. Ziemniaczki też lubię, zwłaszcza młode, wtedy też nie trzeba ich obierać. Oczywiście znowu odchodzę od tematu. Wracam do ryby bo jeszcze chwilę "pogadam" i odkryję przed Wami, że jestem leniwcem. Mam trochę problem z tą rybą bo robiłam ją jakiś czas temu, improwizowałam i nie zapisałam bom leniwa. Teraz ambaras taki, że ze zdjęć muszę sobie przypomnieć co dodałam do tego dania. 


 Składniki: 

- 200 g fileta z ryby (miruna),
- 1/2 szalotki,
- 5 listków szałwii,
- 1/2 łyżeczki cząbru,
- kilka ziaren pieprzu kolorowego,
- 3 łyżki majonezu,

- 1/2 szklanki kaszy bulgur,
- 2 łyżki słonecznika,
- garstka rodzynek,
- kilka obranych i przepołowionych migdałów,
- 2 łyżki natki,
- 1 łyżka masła
- opcjonalnie plaster sera (rolada ustrzycka),

- 3 marchewki,
- 1/2 pomarańczy
- 2 łyżki oliwy.


Kaszę bulgur zalać wodą i moczyć pół godziny.
Do miski włożyc majonez do, którego dodać,utłuczony pieprz, posiekana cebulkę, porwane liście szałwii, cząber.
Wymieszać dokładnie.
Doprawionym majonezem wysmarować dno formy do zapiekania. 
Ułożyć warstwę ryby i przykryć majonezem.
Mam małe naczynie, więc wyszły dwie warstwy ryby (majonez - ryba -majonez - ryba - majonez).
Do naczynia włożyć słonecznik, migdały, rodzynki, posiekaną natkę i masło.
Rozgrzać piekarnik do temperatury 180 stopni.
Odsączyć kaszę, zalać wodą w proporcji 1:1, zagotować i gotować 3-4 minuty. Jeśli jest potrzeba odcedzić na sitku, gorąca dodać do naczynia z bakaliami i masłem, dobrze wymieszać. 
Kaszę przełożyć do naczynia żaroodpornego lub foremek do zapiekania dobrze ubijając. 
Przykryć plasterkiem sera.
Rybę i kaszę wstawić do piekarnika.
Zapiekać około 20 minut.
W tym czasie przygotować surówkę z marchewki.
Zetrzeć marchew na tarce (małe oczka chyba, że ktoś woli grube wiórki). Dodać sok z pomarańczy i oliwę.
Jeśli ryba jest upieczona, a ser ładnie zrumieniony, wyjąć z piekarnika i przełożyć na talerz.

Uwagi:
  • "przeciągnęłam" czas pieczenia i majonez się rozwarstwił, musiałam zlać tłuszcz, smaku to nie zmieniło, a "odchudziło" nieco potrawę. 
  • ryba była tylko dla mnie,
  • kasza z pół szklanki była dla dwóch osób, wyszły dwie babeczki i trochę zostało w misce, zniszczyłam bez zapiekania,
  • w trakcie pisania wszystko sobie przypomniałam,
  • mięsna wariacja dania, w którym produktem "wyjściowym" był majonez.

 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz